Pewną trudność może sprawić również montaż skrzydeł, gdyż te, nie wiedzieć czemu podzielone są na pięć części. Oddzielnie wklejany centropłat dolnej połowy skrzydła to moim zdaniem niepotrzebne utrudnienie.
Jeszcze jedno wyzwanie, któremu musi się poddać modelarz to dorobienie rur wydechu. Z jakiegoś powodu producent zapomniał o tym drobnym, acz istotnym elemencie. Z własnej już inicjatywy uzupełniłem lekko siermiężne wnętrze kilkoma drobiazgami na bokach kadłuba. Dodałem foto trawione pasy od Eduarda i tablicę przyrządów od Jahu. (którą i tak ciężko dostrzec). Silnik dostał ''okablowanie''. (to widać na niektórych zdjęciach). Samodzielnie wykonałem też cięgła lotek i rurkę pitota, gdyż te elementy w wykonaniu producenta są dość toporne, a poza tym ciężko je ''ładnie'' wyciąć z ramki wtryskowej.
Ciekawostką jest, że samolot który stacjonował na lądzie nie ma zdemontowanego haka do lądowania w całości, a jedynie usuniętą końcówkę ''łapiącą''. Fakt ten można zaobserwować na fotkach oryginału.
Miniatura przedstawia samolot z 12 Kokutai, Chiny 1937 rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz